Peeling kawowy + maseczka ze spiruliny
Hej! Hej! Dawno tu nie zaglądałam, ostatni wpis był prawie 10 miesięcy temu, ale wracam do pisania z nowymi pomysłami i pozytywną energią. Musiałam sobie kilka rzeczy przemyśleć i poukładać w głowie – mam teraz dużo bardziej spójną ze sobą wizję bloga i chęć do nagrywania filmików. Pewnie za niedlugo nastąpi zmiana również w wyglądzie bloga – czuję, że wszystko zmierza w lepszym kierunku. Dziękuję bardzo za cierpliwość i ciepłe słowa 🙂
Dzisiaj wpadł mi do głowy pomysł na zrobienie peelingu z kawy wraz z maseczką ze spiruliny, dzięki czemu może lepiej się wchłonąć. Wyszło bardzo śmiesznie, bo robiłam te zabiegi razem z mężem i polecam Wam spróbować 😉
Peeling z kawy
Peeling z kawy jest bardzo prosty do zrobienia, tani i daje wspaniałe efekty.
Jak robię go tak:
- 3-4 łyżki mielonej kawy
- kilka łyżek olejku sezamowego
- jeżeli jest za gęsty to dodaję troszkę ciepłej wody, aby uzyskać papkową konsystencję
- do tego dzisiaj dodałam trochę peelingu z łupin kakao (kupiłam na allegro – mają cudny czekoladowy zapach)
Najlepiej zmoczyć całe ciało wodą i na to nałożyć i powcierać przez kilka minut peeling. Polecam skupić się na udach i pośladkach, bo efekt jest niesamowity i działa antycellulitowo. Peeling ten nie jest wskazany dla kobiet w ciąży, bo kofeina może wchłonąć się przez skóre, dlatego najlepiej robić go rano – dodatkowo nas pobudzi.
Maseczka ze spiruliny
Tą maseczkę odkryłam przypadkiem. Pisałam kiedyś o wspaniałych właściwościach spiruliny i łykałam tabletki ze spiruliną, ale nie były one powlekane i nie przychodziło mi to za łatwo. Przeczytałam kiedyś, że można kupić spirulinę w proszku i jeść z innym jedzeniem. Zachwycona tym pomysłem kupiłam 0,5 kg spiruliny (cena ok 60 zł). Niestety jest zielony kolor i szuwarowy zapach i smak przenikały do potraw czyniąc je niezdatnymi do jedzenia. Najlepszym rozwiązaniem są chyba tabletki powlekane – widziałam, że są takie dostępne na rynku.
Jednak co zrobić z taką ilością spiruliny? W internecie wyszukałam, ze można zrobić maseczkę.
Na stronie Zrób Sobie Krem można znaleźć następujący opis:
Spirulina: intensywnie nawilża wysuszoną i zmęczoną skórę całego ciała, powodując zadziwiające efekty już po pierwszym zastosowaniu
odżywia i ujędrnia poprawia wygląd i koloryt skóry likwiduje trądzik oraz zmiany skórne spowodowane trądzikiem likwiduje niepożądane wypryski przebarwienia oraz zaczerwienienia przynosi ukojenie popękanej i łuszczącej się skórze wspomaga likwidację cellulitisSpirulina działa na skórę jak serum, które maksymalnie i natychmiast po kuracji poprawia ukrwienie, reguluje czynności gruczołów łojowych, poprawia koloryt skóry oraz jej wygląd, co zauważalne jest niemalże natychmiast. Przy tym pomaga regulować równowagę równowage kwasowo – zasadową, dzięki czemu cera staje się elastyczna. Wzmacnia naczynia krwionośne, chroniąc je przed pękaniem.
Spirulina nie tylko skutecznie zapobiega powstawanie na skórze znienawidzonych cienkich czerwonych „pajączków” ale również wzmacnia płaszcz wodni-lipidowy skóry, który chroni ją przed szkodliwym wpływem środowiska. Zawarty w tym produkcie kwas alginowy oczyszcza tkanki z produktów przemiany materii.
Do 2-3 łyżek spiruliny dodałam też kwas hialuronowy (nawilża skórę i zwiększa wchłanianie maseczki), oraz przegotowaną wodę do uzyskania papkowej konsystencji.
Maseczkę ze spiruliny można nakładać niepotrzebnym pędzelkiem do makijażu, a zmywać trzeba dość uważnie żeby nie pobrudzić łazienki. Ja trzymałam tą maseczkę ok 10 minut – jest bardzo przyjemna w odczuciu. Ja jestem bardzo zadowolona z efektu peelingu i maseczki – skóra jest gładka, odżywiona, bardziej wypoczęta i przyjemna w dotyku. Polecam taki zabieg również mężczyznom – mój mąż był bardzo zadowolony, a zabawa była przednia. Można się poczuć przez chwilę jak ufoludek 🙂